Za uliczność, bezwstydność, za to, że całe życie rozgrywa na widoku, w kurzu i królewskim słońcu lub w strugach nagłego, dzikiego deszczu, pootwierane na oścież okna i drzwi, nagie dzieci, ludzie funkcjonujący przez cały dzień w kolorowych pidżamach, publiczne pogrzeby, na których ofiarowuje się bogom papierosy, jakby na przetestowanie ich słynnej nieśmiertelności…
czyli za co, mimo wszystko, da się kochać Azję:
Czego nie robi się na ulicy? Nie należy dotykać osoby przeciwnej płci, pary nie trzymają się nawet za ręce.
Nie całuje się! Nie tylko publicznie, ale w ogóle! Pocałunek po kmersku to zbliżenie twarzy do policzka ukochanej/ukochanego i lekkie wydmuchnięcie powietrza nosem. Kropka.
Tak, też nie wierzyłam, ale na czas pobytu w Kambodży można zapomnieć o pocałunkach w usta.